30 czerwca 2015

Nie ogarniam, ale odpowiem, czyli Liebster Blog Awards + "Milion motto na ten krótki czas" - Rozdział 2 - "Niechciane zdjęcie, wypadek i...zauważona?"

Hejka!
Miałam napisać 2 rozdział opowiadania wczoraj, ale jakoś mi się nie chciało i miałam czas wolny gdzieś tak dopiero od 21 ;w;
Dzisiaj przychodzę do Was z Liebster Blog Awards. Muszę to Wam tłumaczyć? Ok...
Ktoś nas nominuje, my odpowiadamy na pytania i nominujemy inne osoby.
Ja dostałam nominację z tego bloga: http://przepraszam-ze-kocham.blogspot.com/
Dobra, to może przejdę do pytań, bo trochę mi się spieszy (mam plany na popołudnie, wooo, cud się stał).

1. Co jest dla Ciebie najważniejsze w przyjaźni?
Dla mnie jest to dosyć trudne pytanie, chociaż potrafię się określić. Po pierwsze: zaufanie, dochowywanie tajemnic i ten większy szacunek i więcej spędzania czasu ze mną niż z koleżankami. Strasznie mnie to wkurza, gdy nazywam kogoś swoją przyjaciółką, a tak naprawdę to jest może moją bliższą koleżanką. Po drugie: umiejętność rozmawiania na wszystkie tematy i dobry humor. Pffffff :/

2. Czy żałujesz, że zaczęłaś pisać/blogować?
Na odwrót. Dzięki temu poznałam wiele wspaniałych ludzi, udoskonaliłam swoje umiejętności oraz uodporniłam się na krytykę. I przez to posiadam wspaniałe przyjaciółki, z którymi prowadzę tego bloga (chodzi mi o my-tu-lejemy.blogspot.com xdd).

3. Jakie masz plany na wakacje?
Wohohooo. Te plany się bardzo szybko zmieniają. 1 lipca jadę na kolonię, potem na ślub kuzyna, a następnie... albo do Chorwacji z rodzicami albo na drugą kolonię, no, może to i to... Chodzi o to, że mamy remont w domu i nie wiemy, czy się wyrobimy na wspólny wyjazd. ;w;

4.  Co sprawia, iż czujesz się szczęśliwa?
Po pierwsze, poczucie, że mam rodzinę i przyjaciół, czyli swoje oparcie. Po drugie, jak sobie przypominam o moich osiągnięciach (Laniacz taka skromna). Po trzecie, jak pomyślę o czymś miłym, co będę robić niedługo.

5. Jakiej muzyki słuchasz?
Przeważnie, tego co wyłapię w radiu bądź wyszukam na Youtubie. Nie mam określonego gatunku.

6. Należysz do jakiegoś fandomu?
Nie, i nigdy nie należałam. Nie jestem niczyją fanką ;-;

7. Jakie było Twoje największe marzenie, kiedy byłaś mała?
Mieć psa (nadal go nie mam). Teraz chcę mieć kota ;w;

8. Wierzysz w miłość od pierwszego wejrzenia? Uzasadnij.
Nie, dlaczego? Podobno liczy się to, co jest w środku, a nie to, co zobaczymy pierwszy raz. Co z tego, że umówimy się z kimś, kto jest mega przystojny, ale na drugiej randce gburowaty i nieuprzejmy? Nonsens.

9. Jakie masz zainteresowanie/hobby?
Czytanie książek, blogowanie, oglądanie hińskiego mango (czyt.: anime) oraz spędzanie czasu z rodziną i przyjaciółmi, co raczej nie jest hobby...

10. Do jakiego miejsca chciałabyś pojechać?
Szczerze, to mi jest obojętne. Bardziej chciałabym pojechać z rodziną, a nie GDZIE bym chciała pojechać. No, może trochę do Paryża, ale tam chyba jadę na ferie (zaleta tego dwujęzycznego gimnazjum z francuskim <3).

11. Co sądzisz o ludziach, którzy mają wytatuowane ciało?
No nie wiem... chyba pomyśleli wcześniej, czy chcą mieć taką wiszącą skórę z jakimiś obrazkami, które wyglądają na rozmazane przez te fałdy. Dla mnie najlepiej albo nie mieć wcale tatuażu, albo mieć kilka, czasami ukrytych, niezbyt widocznych.

To tyle. Kurde, muszę już spadać, następną część posta napiszę jak wrócę ;w;

*** 

Już jestem 10 godzin później, jest 20:42 8-). 
Zaplanowałam, że napiszę też w tym pościę opowiadanie, a więc czemu by nie <:
Nie nominuję nikogo, bo niestety nie czytam blogów. ;w;

Przejdźmy do opowiadania.

Rozdział 2

Niechciane zdjęcie, wypadek i... zauważona?

Przyglądałam się dłuższą chwilę, aż w końcu uznałam z uśmiechem, że wyglądam na nim lepiej niż normalnie. Pewnie tylko ja tak sądzę i wielu osobom by się to nie spodobało albo zaczęliby mnie wyśmiewać, więc pójdę to załatwić. Wstałam z ociąganiem ze schodów, pozbierałam moje notatki oraz inne pierdółki i poszłam do pokoju gospodarzy. Zapukałam, a otworzyła mi dziewczyna, z którą byłam w klasie - ta z niebieskimi oczami i średniej długości, prostymi włosami. Uśmiechnęłam się przyjaźnie i zapytałam:
-Cześć, mam sprawę do Nataniela. Widziałaś go gdzieś tutaj?
Oczywiście przez kilka sekund mnie nie zauważyła, po czym miły wyraz z jej twarzy tak szybko zniknął, jak szybko się pojawił.
-Tak, wypełnia teraz dokumenty i jest trochę zajęty - fuknęła.
-Aha, nie wiem, czy to jest ważne, czy nie. A jak myślisz, plotki tutaj się szybko rozchodzą?
-Pff, prawdopodobnie w mgnieniu oka.
-Czyli moja sprawa jest dosyć ważna... Widziałaś jeszcze gdzieś to zdjęcie? - wyciągnęłam moje popisane zdjęcie i podałam jej.
-Hmm, przyszłam tu od razu z klasy, i wtedy nic nie zauważyłam. Aj, przepraszam... jestem Melania, a ty? - kiedy wstał Nataniel, dziewczyna nagle stała się przyjazna.
-A ja Fellen. Nataniel, mam dla ciebie informację. Mogę ją powiedzieć przy Melanii? - powiedziałam, gdy podszedł do nas chłopak.
-Tak, oczywiście - odpowiedział mi Nat. Kurde, oni mają bardzo podobny sposób bycia, pasują do siebie... Fellen, nie będziesz swatać ludzi.
-Otóż siedzę sobie na końcu korytarza i z jednej szafki wysypał się plik kartek z moim popisanym zdjęciem, tym do legitymacji. Po pierwsze, skąd ktoś je wziął i kim ta osoba może być, bo chyba kojarzysz wszystkich po zachowaniu... Proszę, oto one - podałam mu opisane powyżej zdjęcie.
Przyglądał mu się przez chwilę, aż w końcu odpowiedział ze smutna miną:
-Przepraszam Fellen, obawiam się, że to moja siostra. Chodzi z Tobą do klasy, nieprawdaż? I tak jeśli chodzi o pierwsze klasy, to mamy ich tylko dwie.
-Ten... perski kot? - nie udawałam zdziwionej, nie było takiej potrzeby. Od razu wiedziałam, że to ona, a do Nataniela poszłam tylko, żeby się upewnić.
-To taka blondynka, a jej przyjaciółkami są dwie panie z makijażem - mruknęła z lekkim sarkazmem Melania.
-W każdym bądź razie, dzięki. Sama już się z nią policzę - uśmiechnęłam się szeroko i wyszłam z sali. Dobra, gdzie ona może być? Boże, Fellen...
Nawet nie wiesz, jak się nazywa. Ale masz jedną informację: to jest siostra Nataniela. Diabełek na pewno będzie wiedział, jak się nazywa i gdzie może przebywać. Udałam się w stronę dziedzińca, i nie pomyliłam się: przy ławce stał Kastiel. Szybko do niego podeszłam.
-Hejo. Mam prośbę, wiesz, gdzie jest siostra Nataniela i jak się nazywa? - spytałam.
Przez pierwsze dziesięć sekund nic, a potem diabełek zabrał mi (czytaj: wyrwał) trzymane w moich rękach zdjęcie, przyjrzał się mu, a następnie wybuchnął śmiechem.
-Haha, kto Ciebie przerysował? Wyglądasz na nim lepiej niż teraz, powinnaś się do tej osoby zgłosić i poprosić o milion takich kopii...
-Kastiel, jest milion takich kopii na korytarzu, i zrobiła to WŁAŚNIE siostra Nataniela. Proszę cię, wiesz, jak ona się nazywa i gdzie może być?
-Hmm, jakoś nigdy jej nie szukałem... po co mam ci wyświadczyć przysługę?
-No nie wiem, jestem nowa i się nigdzie nie orientuję, i zaraz się potknę o murek... - zagwizdałam i udałam, że spadam.
-Amber, prawdopodobnie gdzięś na korytarzu - mruknął.
-Chcesz sobie zatrzymać zdjęcie? Jeśli tak ładnie wyszłam, to nie mam nic przeciwko.
-Po co mi one? Nie zbieram zdjęć od brzydkich dziewczyn...
-Dzięki - powiedziałam, wyrwałam mu teatralnie fotografię z ręki i poszłam w stronę szkoły. Chyba uznał to na serio, a ja się tak szczerze mówiąc obelgą nie przejmowałam. Każdy ma inny gust, a ja piękna serio nie jestem.
Po kilku minutach łażenia na korytarzu (Matko, jak oni mają długie te przerwy? 30 minut, czy co?) wreszcie zauważyłam w kącie perskiego kota i żywe reklamy kosmetyków. Powoli do nich podeszłam, uśmiechnęłam się bardzo przyjaźnie, może nawet za bardzo.
-Cześć dziewczyny, ktoś powiedział mi, że to Wy, a dokładniej ty, Amber, narysowałaś mi te bazgroły na zdjęciu i skopiowałaś. Nie wiem czy to prawda, ale dziękuję za poprawienie humoru - rzuciłam lekko.
Po kilku sekundach Amber mnie zauważyła, wkurzyła się  i krzyknęła:
-Tak, zrobiłam to ja, żeby Ciebie upokorzyć! Może jeszcze się uda, w końcu tylko ty uważasz je za zabawne!
-Uważa tak też Kastiel, a co? - odpowiedziałam fałszywie zaskoczona.
Nagle na jej twarzy wykwitł rumieniec i mruknęła tylko:
-Może uznał, że lepiej na ciebie nawet nie zwracać uwagi.
-Na mnie nikt nie zwraca uwagi - rzekłam zabawnie.
-I dobrze, bo nie ma na co patrzeć! - odpowiedziała, zadarła nosek i poszła ze swoimi żywymi reklamami w inną stronę.
-Super, mam nadzieję, że przestaniesz je kopiować, bo nie chronisz w ten sposób drzewek!- krzyknęłam sarkastycznie za nią. Nie, żebym miała jej za złe. Niech robi co chce. Nawet mi to poprawiło humor, a nie zepsuło.
Kiedy szłam w stronę klatki schodowej, zadzwonił dzwonek. Sprawdziłam plan, który dostałam od Nataniela - matematyka huh? Dosyć ciężki przedmiot, chociaż do liczb fajnie się komponuje. Skocznym krokiem doszłam do sali (no, chyba mamy w tej samej klasie wszystkie zajęcia) i usiadłam w mojej tylnej ławce. Za mną siedziała jeszcze tylko Violetta i ta dziewczyna z białymi włosami i złotymi oczami. Chciałam do niej zagadać, ponieważ zainteresował mnie jej ubiór, ale siedziała w pierwszej ławce, a ja w ostatniej. Zagadałam więc Violettę.
-Hej, jestem Fellen, wiem, że ty nazywasz się Violetta. Lubisz matematykę? - uśmiechnęłam się.
Chyba przez to, że patrzyła cały czas w zeszyt, zauważyła mnie może po dwudziestu sekundach.
-Oj, prze-przepraszam... Nnie, nie lubię, miło mi Ciebie poznać. Masz bardzo ładne imię - powiedziała cichutko, cała czerwona. Zapewne jest bardzo nieśmiała, pomyślałam.
-A jakie przedmioty lubisz?
-Pplastykę i jjęzyk ppolski...
-A ja mmuzykę i cchemię - może było to troszkę niemiłe, ale nie mogłam się powstrzymać i zaczęłam parodiować jej sposób wyrażania się. O dziwo dziewczyna uśmiechnęła się.
Na dalszą rozmowę nie miałyśmy czasu, ponieważ wszedł nauczyciel i Violetta zaczęła od razu notować. Notatki, hę? Mogą się przydać. Lewą ręką zaczęłam pisać wszystko, co nauczyciel dyktował, a prawą dalej komponowałam swój utworek. W pewnym momencie coś huknęło.
Obejrzałam się do przodu i zauważyłam, że Melania wywaliła się porządnie na krześle przez... zdjęcia pod jej ławką. Tak, te moje, zarysowane. Nauczyciel oraz dziewczyna z białymi włosami od razu pomogli jej wstać, ale miała skręconą kostkę. Melania chyba miała niezłego pecha. Kurde, przez ten wypadek wkurzyłam się na Amber.
-Amber, to wszystko twoja sprawka - wstałam i powiedziałam głośno i nieprzyjemnie, kiedy nauczyciel poszedł po pielęgniarkę (Melania nie mogła iść, nawet z pomocą).
-Taak? Trzeba było nie przychodzić do tej szkoły - odpowiedziała zuchwałym tonem.
-Ty... nie obchodzi mnie, co mówisz o mnie, ale przez ciebie Melania skręciła kostkę!
-No i? Zwalę winę na ciebie, bo podobno Tobie się zdjęcie spodobało. Zresztą, jesteś tu niepotrzebna. Lepiej, żebyś umarła.
-Amber! - powiedziały trzy dziewczyny na raz: Violetta, ta piękna złotooka i dziewczyna w sportowych ubraniach. Ja za to nie wytrzymałam. Może i jestem odporna do pewnego stopnia, ale jeśli ktoś mi powie przy moim stanie "lepiej, żebyś umarła"... Nie. Wybiegłam z sali i uciekłam na klatkę schodową.
Zaczęłam płakać. Jestem głupia, nie powinnam się tym przejmować, wszędzie się znajdują takie "perskie koty", ale ta wzmianka o bezużyteczności i śmierci... Fellen, ona nie wiem nic o Twoim stanie. O tym, że ty na serio możesz za kilka lat umrzeć. Nie powinnaś brać sobie tego do serca, o nie. Próbowałam się pocieszać, ale wszystkie moje żale zebrane od przeprowadzki zebrały się w ten jeden, wielki płacz. To, że nigdy nie mogłam powiedzieć znajomym, czy jestem chora, nie mogłam być z nimi nawet nigdy szczera! Bo to dla ich dobra, nie powinni się zamartwiać... Ale potem tracą do ciebie zaufanie, gdy jest ci smutno z powodu jakiejś głupiej wzmianki o śmierci.
Nawet nie zauważyłam, gdy nade mną pojawił się chłopak.
-Przepraszam, że pytam, po prostu muszę coś zanieść obok... co się stało? - zapytał nieśmiało.
Spojrzałam mu w oczy. Tak, mówił do mnie. Tak, zauważył mnie.

Zauważył mnie od razu. Nikt jeszcze tego nie zrobił.




Aaa, króciutki rozdział, przepraszam. I niestety, długo rozdziałów nie będzie... wyjeżdżam jutro na kolonię do 12 lipca. Może mi się uda coś napisać na telefonie, ale wątpię. Postaram się! :D
Tak a propo, to jak myślicie, kim był chłopak z ostatnich czterech linijek? 
Ja już wiem xd

Chandelier,


Pora, żebym i ja się przedstawiła

Hej. Jestem Luiza. Więc pora chyba nadeszła, żebym napisała coś o sobie. W zasadzie myślałam nad tym postem od początku bloga, ale jakoś nie uważam się za ciekawą osobę, więc nie wiem co mogłabym wam tu nabazgrać. Mam 15 lat idę do trzeciej gimnazjum no nie wiem no. Dobra, albo wiem lubię oglądać chińskie porno i czytać chińskie porno ogólnie chińskie porno w każdej postaci. Moim ulubionym chińskim porno jest Mirai Nikki i Gantz swoją drogą polecam obejrzeć. Myślę, że poznacie mnie bliżej w przyszłych postach, a jak na razie chyba zostawię was z tą notką trochę taką dupną, ale co zrobisz no nic nie zrobisz. 

29 czerwca 2015

"Milion motto na ten krótki czas" - Rozdział pierwszy -"Niezauważalna"

Hejka!
Razem z Luizą i Karolą planujemy pisać opowiadania na podstawie gry "Słodki Flirt" - potocznie  Syf (informacja o potocznej nazwie od Karoli, heheszki). Jeśli chcecie więcej o niej wiedzieć, wujek Google służy zawsze. ;d
Zrobiłyśmy nawet specjalny baner, w którym są chibi prawie wszystkich postaci z tej gry. Luiza zrobiła większość, ja marnie odwzorowuję przeróżne rzeczy. Oto, jak wygląda:
Osobiście uważam, że wyszedł mega. Pośrodku nasze postacie, od lewej: Luizy, Karoliny i moja. 
Dobra, może pokażę z bliska, jak ona wygląda jako "chibi":
Czemu jest taka smutna? Cóż... 
Zapraszam do czytania ;d

Rozdział 1
Niezauważalna

Obudził mnie trzask naczyń z dołu, chociaż (podobno) śpię jak zabita. Niestety, ten trzask był powodowany czynnością mojej mamy, a jeśli robi to moja mama, to z hukiem i głośniej niż inni ludzie. Teraz też nie było inaczej. Po przebraniu się w biały T-shirt oraz normalne, brązowe spodnie, szybko zeszłam schodami na dół do kuchni. Na środku leżały potłuczone naczynia, prawie cały zastaw stołowy z mojej Komunii, który ma już, chwila... 9 lat? Obok klęczała płacząca mama.
-Mamo! Co się stało?
Oczywiście nie odpowiedziała od razu. Po kilkunastu sekundach obejrzała się na mnie i powiedziała:
-A, Fallen, to ty. Jak zwykle Ciebie nie zauważyłam. Wiesz, chciałam zrobić herbatę do śniadania w tym ładnym, fioletowym dzbanku, a że tata teraz pracuje w garażu i zabrał mi taboret, to próbowałam go dosięgnąć bez niczego. I wszystko mi spadło...
-Trzeba to posprzątać, a ty tutaj stoisz. Co z Twoim zdecydowaniem? - uśmiechnęłam się szeroko. Kocham moich rodziców, uważam, że są najlepszymi wychowawcami na świecie. Mama często używa do wszystkiego za dużo siły i jest niezdarna, chociaż pracuje w biurze w swojej firmie papierniczej, więc nie jest to żadna praca fizyczna. Tata za to uwielbia majsterkować i testować w o wiele pomniejszonej wersji swoje projekty, jest architektem. Zwykle ma w zapasie milion żartów, które rozśmieszają nawet naszą naburmuszoną ciotkę, Alice. Tak więc budujemy ciekawą rodzinkę.
-Już, już... - mama zaczęła zbierać kawałki ceramiki, ale one w jej rękach zaczęły się kruszyć.
-Jeju, za dużo siły używasz, Kalli! - pisnęłam. Moja mama, Kallis, zwykle się wkurzała albo śmiała się, gdy ktoś ją nazywał "Kalli".
-Będziesz tutaj czekać aż śniadanie się samo ugotuje? Pomóż mi to pozbierać - mruknęła trochę rozśmieszona, trochę wkurzona Kalli. 
-Tak, tak - odpowiedziałam i szybko pozbierałam wszystkie, nawet najdrobniejsze kawałeczki.
-Ty to masz zdolności manualne! Ja też miałam takie w młodości... - powiedziała z lekką nutką zazdrości.
-Czyli mam je po Tobie - uśmiechnęłam się szeroko, wyrzuciłam resztki ceramiki do kosza i usiadłam do śniadania. Po około pięciu minutach wrócił tata, jeszcze trochę brudny po pracy w garażu, a po dziesięciu jedzenie leżało na stole. Nie będę opisywać śniadania, po prostu: same pyszności!
-To jak, Fellin, dzisiaj pierwszy dzień w nowej szkole? - powiedział tata pomiędzy jednym kęsem a drugim.
-Mhm - odpowiedziałam z pełną buzią.
-Tylko wiesz, nie mów nikomu o chorobie. Pamiętasz naszą zasadę, kochanie - powiedziała mama bardzo czułym, ale smutnym i poważnym głosem.
-Tak, dobrze, dobrze. Dzień bez uśmiechu jest dniem straconym! - uratowałam atmosferę w jadalni i uśmiechnęłam się, a jakby na znak, również moi rodzice.
-Dojdziesz sama do szkoły, czy mam ciebie podwieźć? - rzekł strasznie niskim i na pewno parodiującym kogoś głosem tata.
-Dojdę, Bozia dała nóżki, Bozia dała rączki, Bozia dała i mózg - mruknęłam, dopijając herbatę.
Po chwili wstałam (oczywiście z hukiem xd) i krzyknęłam:
-To ja już spadam, cześć! - i pobiegłam na górę. Wzięłam moją zieloną torbę, zeszłam na dół, ubrałam mój długi, brązowy płaszcz, do tego również zielony szalik i moje białe trampki. Wybiegłam z naszego domu, nawet nie zamykając drzwi. Pewnie zrobi to mama, za chwile idzie do pracy. Stanęłam na chwilę, żeby założyć słuchawki na uszy i puścić jakąś muzykę. Moje chyba dziesiąte już motto: Muzyka, nieważne jaka, nieważne kiedy i nieważne gdzie. Mam ich naprawdę dużo.

***

Po dziesięciu minutach byłam na dziedzińcu przed szkołą. Wyłączyłam muzykę, schowałam słuchawki i sprawdziłam godzinę. Kurde, 8:40, spóźniłam się dziesięć minut. "To na pewno przez ten mój zastaw z Komunii!" - pomyślałam i uśmiechnęłam się pod nosem. Fellen, trzeba kogoś zapytać, gdzie masz się zgłosić, po co i jak tu w ogóle jest. Ktoś stoi na tym dziedzińcu jeszcze? Jako że świeciło jesienne słońce, podniosłam jedną rękę nad oczy i rozejrzałam się. Jakiś chłopak, w rockowych ciuchach, i chyba farbowanych włosach, chyba że ma jakieś dziwaczne geny. Podbiegłam do niego. Z jego brązowych oczu wynikało, że jest bardzo zamyślony.
-...Cześć? - powiedziałam głośno. Nie, że jestem nieśmiała.
Nie odpowiedział. Nic nie poradzę na to, że jestem niezauważalna!
Może to przez mój wygląd? Nie jest jakiś dziwny, a może jest zbyt pospolity... Włosy w kolorze popiołu mam zawsze spięte w wysoki kucyk. Staram się zawsze uśmiechać, ale i tak przez moje smutne, szare oczy wychodzi tak pół na pół. Nie jestem też niska, chyba mam średni wzrost. A więc powinno mnie się zauważać jak normalną dziewczynę w moim wieku. Ale z jakiegoś dziwacznego powodu strasznie ciężko mnie się zauważa, nawet, gdy stoję obok i mówię coś, czasami się zdarza, że krzyczę i jest bez odzewu. Moi wcześniejsi znajomi i moja rodzina nazywają to "Urokiem Fellen", lecz to nie mnie przyszło to oceniać. Trochę to wkurzające, ale czasami mogę sobie pozwolić na jakieś malutkie śledztwo jak Sherlock Holmes  8-).
-Halo? - mruknęłam. O, popatrzył się na mnie jak na jakiegoś dziwoląga, hehe.
-Czego? - powiedział niezbyt przyjaźnie. Super.
-Jestem tu nowa i mam pytanie.
-Słucham? - tyy, już był znudzony rozmową. Fellen, nie umiesz rozmawiać z ludźmi.
-Gdzie mam się zgłosić, żeby oddać dokumenty i tym podobne? I do kogo?
-Pokój gospodarzy, pierwszy na prawo. Masz się zgłosić do takiego idioty z miodowymi włosami. 
-Idioty, i jest kimś ważnym, skoro to on ma mi wszystko wyjaśnić? Niezły poziom ma ten szkoła, nieważne. A, zapomniałam, dziękuję - rzekłam i poszłam w stronę drzwi wejściowych.
Czerwonowłosy chłopak złapał mnie za nadgarstek, odwrócił i zapytał:
-Nawet nie powiedziałaś, jak masz na imię. Ja Kastiel, a ty?
-I tak nie zapamiętasz, Fellen. To tyle w temacie, czy mam jeszcze podać nazwisko?
-Nie, już nic. - nagle się zarumienił i puścił mój nadgarstek.
Aha, dresiarz z podwórka, a pyta o imię. Ciekawa jest ta szkoła, no i według niego idiota ma jakieś ważne stanowisko...
Fellen, zobacz to na własne oczy, uszy i co tam jeszcze. Otworzyłam drzwi wejściowe, zauważyłam pierwsze drzwi na prawo, zapukałam i prawie (nie, że nie mam manier!) od razu weszłam. 
Zastałam tam pochylającego się nad dokumentem w moją stronę, jasnoskórego chłopaka. Rzeczywiście miał miodowe, trochę nierozczesane włosy, a kiedy się wyprostował, zauważyłam, że miał oczy takiego samego koloru. Bardzo schludne ubranie, biała koszula z niebieskim krawatem i wyprasowane, proste spodnie, do tego niebieskie trampki. Wyraz twarzy miał bardzo przyjazny, ale on chyba też przez chwilę mnie nie zauważył, mimo, iż stałam przed nim.
-Dzień dobry, szukam... - na chwilę się zawahałam, jak go mam nazwać (przecież idiotą go nie nazwę) - osoby, która ma za zadanie mi wszystko wyjaśnić.
-Ah tak, to ja - odezwał się zaskoczony po kilku sekundach. - Przepraszam za moje maniery, jestem Nataniel.
-Fallen - uśmiechnęłam się przyjaźnie. W końcu "dzień bez uśmiechu jest dniem straconym", nie?
-A więc tak... te dokumenty tutaj, te tam, musisz jeszcze zrobić to i to... - zaczął mi wszystko wyjaśniać bardzo formalnym tonem. Chyba nie wyglądał na idiotę, jak opisywał go Kastiel. Chociaż, w mojej wyobraźni, czerwonowłosy był diabełkiem, a złotowłosy aniołkiem. A przeciwieństwa się... nie, to nie jest różna płeć. Przeciwieństwa się nienawidzą, jeśli chodzi o chłopców.
-Masz przy sobie zdjęcie? - w końcu zadał jakieś pytanie.
-Tak, tak, zaraz je wyciągnę - zaczęłam szperać w mojej torbie, aż w końcu wyciągnęłam zdjęcie do legitymacji i czegoś tam jeszcze. Podałam mu je, a on patrzył się na nie przez chwilę.
-Ła... ładnie wyszłaś - mruknął bardzo cichutko. O nie, ja mam bardzo dobry słuch! Uśmiechnęłam się pod nosem. Fellen, wywarłaś dobre wrażenie, nie jesteś taka zła. 
Od razu Nataniel zbyt sztywno i gwałtownie położył zdjęcie na moich dokumentach, a następnie troszkę czerwony (Chyba był bardzo nieśmiały, jeśli chodzi o komplementy) powiedział mi, że mam zajęcia w sali A. A, powiadasz?
-Dziękuję - uśmiechnęłam się na pożegnanie (Uśmiechów nigdy nie zabraknie!), wyszłam i udałam się do klasy. Zapukałam, po dosyć głośnym "proszę" otwarłam drzwi i weszłam do klasy.
Jak ona była liczna? Może z 10 osób, 9? Chwila, trochę ich opiszę na pierwsze wrażenie i policzę przy okazji.
Oczywiście, NIE po kolei:
Dziewczyna z białymi włosami i złotymi oczami, bardzo "wyrafinowany" styl. Następna, ułożona jak Nataniel, niebieskie oczy i brązowe włosy. Ken... na szczęście nigdy mnie nie zauważał. Dosyć niski, okrągłe okulary (zakrywały mu całe oczy!) i brązowe, krótkie włosy. Kastiel, wow, jest w mojej klasie i przyszedł tu przede mną? Dziewczyna z czarnymi, krótkimi włosami i zielonymi oczami, w dodatku bardzo sportowe i dużo odkrywające ubranie. Niziutka dziewczynka z fioletowymi, krótkimi włosami, gdzieniegdzie z małymi warkoczykami, do tego szare, patrzące w dół, szare oczy. Blondynka z niebieskimi oczami, jak ja to nazywam... napuszona jak kot perski. Brunetka, włosy upięte w kok, makijaż, kolczyki i zielono-szare oczy. Szatynka, czarne oczy, poprawiająca szminkę na ustach.  (od autorki opowiadania: przepraszam za te powtórzenia, nosz :< xd)

Czyli jednak 9 osób, razem ze mną będzie dziesięć.
I co? Nikt mnie nie zauważył przez pierwsze dziesięć sekund, razem z nauczycielem.
-Oh, to ty jesteś nowa? Fallen Morsen, nieprawdaż? Teraz nie mamy czasu na przedstawienie Ciebie, zrobisz to na następnej lekcji. Proszę, usiądź koło dziewczyny z fioletowym włosami, jak ona miała na imię, a Violetta...
-Dziękuję bardzo - powiedziałam uprzejmie i udałam się do wskazanej ławki. Przy okazji Kastiel pokazał mi język, a napuszony kot perski i dwie dziewczyny z makijażem popatrzyły na mnie z ogromną zazdrością. O co chodzi? Nie wyglądam jak modelka, nie maluję się, nie wiem nawet, czy mam jakieś duże krągłości... Eh, nigdy nie zrozumiem lalusiów. Uśmiechnęłam się miło w ich stronę, a one odpowiedziały mi niezbyt przyjemnymi minami.
Usiadłam obok Violetty, wypakowałam biologię (po temacie lekcji zrozumiałam, że to ten przedmiot) i zaczęłam tworzyć utwór na końcu strony od zeszytu.
-Fellen! Do tablicy! - powiedział karcąco nauczyciel. - Rozwiąż proszę to zadanie.
-Dobrze, już, proszę pana - odpowiedziałam krótko, podeszłam do tablicy, rozwiązałam szybko zadanie, wróciłam do ławki i zaczęłam moją poprzednią czynność.
Kątem oka zauważyłam, że większość patrzy się na mnie z podziwem. Pomijam diabełka, perskiego kota i żywe reklamy kosmetyków.
Po lekcji udałam się na przerwę, niestety znowu nikt mnie nie zauważył, chociaż to dobrze. Zaszyłam się na końcu korytarza i nadal komponowałam mój kawałek. Nie, oczywiście, że nie śpiewam. Gram na skrzypcach, trochę to dziwne, nie? Ale opanowałam to mistrzowsko przez 10 lat nauki i teraz czasami nagrywam moje covery czy własne utwory na YouTubie. Chciałabym dołączyć do jakiegoś zespołu, ale gdzie taki znaleźć i kto Ci przyjmie skrzypaczkę...
Nagle z jednej szafki (a siedziałam przy szafkach) wypadła jakaś kartka. Odwróciłam ją na drugą stronę i zauważyłam moje zdjęcie, które dałam dzisiaj Natanielowi, ale dorysował mi ktoś wąsy i inne brzydkie rzeczy. Pomyślałam tylko:
"Co tym osiągniesz, perski kocie?"

***

To tyle, mam nadzieję, że się spodobało.
Oczywiście, postacie nie pojawią się wszystkie od razu... ;d

Chandelier, 


28 czerwca 2015

Post powitalny, whatever?

Hejka!
Niestety nie witam się tutaj pierwsza, a miałabym najwięcej do powiedzenia, ale sama o tym zadecydowałam, więc Laniacz kurde, nie narzekaj!
O 1 w nocy wena mi zniknęła, i tak oto pisze się badziewny post. To wszystko przez to, że chcę wykorzystać logo, które zrobiłam.
Ale do rzeczy. Blog powstał z pomysłu Luizy, nazwa jest najzajebistsza na świecie (pff, nie ma takiego słowa, jest niepoprawnie, jest niedobrze, jest impreza, woooo! One night yeah, one more time, ups, piosenka), opisująca całą naszą grupkę nastolatek z hormonami. Te malutkie postacie też wymyśliła Luiza, ale ja zaproponowałam, żeby zrobić z nimi nagłówek i chyba ja go prawie cały zrobiłam, prawie. ;w; Uwielbiam się chwalić publicznie tym, co zrobiłam, no nie wiem. Ogólnie to jaram się całym wyglądem bloga i mam nadzieję, że wypali. Bo nigdy-nie-chcemy-dorosnąć nie wypaliło. ;-;
Co by tutaj... Aha, mam się przedstawić. Chyba.
Wiktoria, 13 lat, dosyć wysoka jak na swój wiek. Skóra dosyć ciemna, szczególnie, że w wakacje każdy mi zazdrości tego, jak się opalam. A ja nienawidzę tego letniego słońca, i jestem na nim krótko, a i tak brązowieję, nosz xdd. Włosy ostatnio ścięłam do ramion, chociaż podnoszą mi się i wyglądają na krótsze (mam pierwszy raz krótkie włosy w życiu, wiecie, takie ścięte, nie, że miałam 4 latka i takie mi dopiero urosły). Zrobiłam też wczoraj bordowe końcówki do końca wakacji (tfu, napisałam najpierw roku. Błagam, nie czepiajcie się tych nawiasów, uwielbiam coś wcinać w zdaniach ;w;). Miałam problemy z twarzą, trądzik, ale teraz jest o wieeele lepiej. Mam ślady po pryszczach na razie, i pojawiają się nowe, ale trzeba walczyć z ubocznymi skutkami dojrzewania 8-). Długie nogi, długie palce, długie ręce, długa szyja, po prostu żyrafa XDDD. Nie no, nie jest tak źle, pamiętam, że w 2 klasie podstawówki byłam żyrafą, teraz już tego tak nie widać (jak to się mówi, zgrubnęłam? Nieee, przytyłam). Mam dosyć małe, brązowe oczy. Zauważyłam, że strasznie mi ciemnieją na lato, i przy niektórych filtrach na Retrice są jak czarne węgliki ;-;. Trochę szerokie, ale nie pełne usta (to przez wąską górną wargę :<) i szeroki na dole (ah, nie wiem jak to się nazywa, makabrycznie opisuję) nos. Brwi takie sobie, no co mogę powiedzieć o moich brwiach, jak się nie wyróżniają XD Brwi to brwi. (Krew to krew. Toster to toster. - aaaa, cytat z książki, "Dary Anioła", polecam, czytam 4 część i stanęłam).
Charakterek mam dziwny. Trochę egoistyczny, jeśli się zapędzę i nie skapnę. Staram się być szczera, ale co tam po tym moim staraniu się ;-; Jestem wścibska, sarkastyczna, mam dobre poczucie humoru, dochowuję tajemnic chyba (a może nie?), co tam jeszcze... jestem trochę ambitna. I nieśmiała, tak trochę ;_; O, wiem, co mnie opisze. Jeśli czegoś naprawdę chcę, to to osiągnę. Jeśli nie, to gówno z tego wyjdzie.
Jestem połowicznie humanistą, połowicznie ścisłowcem. Uwielbiam zagraniczne języki, szybko się ich uczę (oglądając z 30-40 hińskich mango pamiętam już niektóre "zwroty" w stylu "nic się nie stało" albo "dlaczego" czy "kocham cię", "lubię" i "nienawidzę". Waat ;w;). A, już wiem, co to opisze (vol.2). Jeśli coś rozumiem, dwa razy lepiej to zapamiętuję i z tego korzystam.
Nie wiem co tu napisać. Dziewczyny znam od dosyć dawna, zależy którą dziewczynę, licząc tak osobno. Na grupie piszemy gdzieś tak do początku tego roku szkolnego, co się dopiero skończył.
Na tym blogu będę prawdopodobnie będę zamieszczać opowiadania, moje opinie, jakieś opisy z mojego dnia codziennego, może i by się znalazła recenzja czegokolwiek (wiecie, hińskie mango, książka, film etc.) 
Boże, nienawidzę rozmawiać o swoich uczuciach. Jestem ich tak niepewna, że to aż boli. ;_; Niedoświadczona Laniacz w tych sprawach.
Wyciągam dosyć dobre wnioski, łatwo się czegoś domyślam, może byłby ze mnie jakiś Sherlock Holmes 8-).
Aaa, noszę okulary. Wada dosyć duża, jestem krótkowzroczna. Ładnie mi w nich, no ale... nie polecam wfu bez soczewek ;_;

To tyle. Zapewne się nic się kupy nie trzyma, lecz uwielbiam pisać o wielu rzeczach naraz, tak bez wątku głównego, czego akurat wymagam w każdym dziele w stylu książka i film. Pfff. ;_;

Zaraz się przekonacie, która postać jest w nagłówku moja. Jeśli zrobię ładne zdjęcie, to je wstawię. Na razie nie mam okazji, bo wszystkie fajne bluzki mam spakowane na kolonię 1 lipca. <:

Chandelier (takie tam dziwne pożegnanie, najpierw użyłam je nie wiedząc co znaczy, ale ładnie brzmiało XD),
PS. Dopiero teraz zauważyłam, że nie napisałam zainteresowań...
Czytanie książek, oglądanie hińskiego manga, pisanie z dziewczynami z mtl, spędzanie czasu na dworze z przyjaciółmi, pisanie opowiadań oraz wyszukiwanie zajebistych utworów na Youtubie :>.

Hey! Matko, jak ja dawno nie używałam tego powitania...

 No, to hey! Witam wszystkich bardzo serdecznie na naszym blogu MTL (no wiecie, taki skrót od my-tu-lejemy). Zanim się przedstawię, dodam, że to mi przypadł zaszczyt skompletowania szablonu (bez nagłówka) oraz napisania pierwszego postu. Hihi, chwalipięta. ^^
 Zacznę od tego, że wszystko potoczyło się dość szybko i niespodziewanie. Luiza rano podzieliła się z nami swoją myślą o tym, by założyć wspólnego bloga. Drugiego już. Można więc założyć, że MTL jest takim drugim wcieleniem NNCD (nigdy-nie-chcemy-dorosnac). Haha, jak śmiesznie. Oczywiście, nie wiem, czy mam przedstawiać dziewczyny, czy nie. Myślę, że same to (pewnego dnia) zrobią. Może wskażę swoje miejsce w szeregu:


 Jedyna jasna blondynka w zespole. Mam nadzieję, że moją sytuację nie można opisać słynną sentencją blondynki są głupie. Aż taka tępa nie jestem.
 Interesuję się elfami (co chyba widać po nazwie oraz elfie w nagłówku). Nie wiem, co mi strzeliło do głowy, ale fascynują mnie te stworzenia. I nie, nie jestem idiotką, która kocha się w Legolasie. Z elfami spotkałam się bliżej podczas zagłębiania się w świat z serii książek o Duecie Riyrii. Fantastyczny cykl, jeżeli będziecie chcieli, to mogę kiedyś ułożyć jego recenzję! Aktualnie czytam Wiedźmina i pewnie w moim logu zawita jakiś cytat Yennefer o magii (Magia jest Chaosem, Sztuką i Nauką). 
 Nienawidzę romansów, a ostatnio nawet odsunęłam się od książek młodzieżowych i namiętnie katuję fantasy. Czy coś jest ze mną nie tak? Moja znajoma, która bardzo często sięga po powieści obyczajowe, uznała, że coś mam z głową, skoro tak mnie pociąga motyw elfów, potworów i tajemniczych krain. Pff...
 Ach, zapomniałam wspomnieć, że nazwa MY TU LEJEMY ma dla nas bardzo duże znaczenie, ponieważ pod tym hasłem kryje się nasza konfa na fejsie. Tak, już Was wtajemniczę, by było wiadomo, skąd wytrzasnęłyśmy taki adres bloga... a w sumie to Lui wytrzasnęła. :')
 A, i uwielbiam twórczość Ellie Goulding. <3


 I już nie wiem,  o czym pisać. Może dlatego, że jest już po północy?! Meh, a ja jeszcze muszę do końca skatować drugi tom Wiedźmina. Życzcie mi powodzenia! Bye!

Magia jest Chaosem, Sztuką i Nauką

Pożegnam się cytatem, a co XD

DOBRA, JUŻ MAM LOGO!